W ubiegłym tygodniu razem z Czarkiem pojechaliśmy na spływ kajakowy zorganizowany przez Klub Podróżników Soliści. Decyzję podjęliśmy dość spontanicznie. W sumie pomyśleliśmy sobie, dlaczego by nie pojechać na kajaki z ekipą i zacnym towarzystwie Aleksandra Doby. Szybko załatwiliśmy sobie jeden dzień urlopu i odliczaliśmy dni do wyjazdu. Sami zobaczcie, jak bawiliśmy się na spływie kajakowym, aktywnie wiosłując po Czarnej Hańczy wśród bujnej przyrody.
W pierwszej części wpisu opisałam relację z wyjazdu, w drugiej znajdziecie część z poradami, a na samym końcu będziecie mogli zobaczyć zajawkę video!
Relacja ze spływu
Podróż na Mazury, a dokładniej do małej miejscowości Maćkowa Ruda, zajęła nam niespełna 10 godzin. U celu znajdowała się baza startowa, w której wszyscy uczestnicy spływu rozpoczęli wspólną, trzydniową przygodę. Wszystkie nasze bagaże, oprócz podręcznych, były zabierane przez specjalne auto, które czekało później na nas przy polach namiotowych. Nasz szlak podzielony był na 3 etapy. Pierwszy odcinek szlaku miał około 20 km wraz z dwoma przystankami na szybki „lunch” i rozprostowanie nóg. Wbrew pozorom jest bardzo istotne przy kilkugodzinnym siedzeniu w kajaku.
Zapowiadali deszczowy weekend na Suwalszczyźnie, ale na szczęście pogoda nam dopisała. No, może z wyjątkiem jednej intensywnej fali deszczu. Kolejne odcinki szlaku pokonywaliśmy już z coraz większą wprawą. Wieczory spędzaliśmy przy rozgrzewającym ognisku z kiełbaskami. W ciągu dnia słońce tak grzało, że często chłodziliśmy się w Czarnej Hańczy, która momentami była naprawdę rwąca.
Podczas całego spływu można było pogawędzić z Olkiem i posłuchać jego szalonych historii z życia i podróży. Jeśli wśród Was jest ktoś, kto jeszcze nie wie, kim jest Aleksander Doba, to zachęcam nadrobić zaległości. Ten wszechstronnie utalentowany człowiek, dla wielu bohater, trzykrotnie samotnie przepłynął kajakiem Atlantyk wyłącznie dzięki sile swoich mięśni oraz świetnemu przygotowaniu do wyprawy. Oprócz tego, na swoim koncie posiada mnóstwo osiągnięć w różnych dziedzinach sportu tj. kajakarstwo górskie, lotnictwo, spadochroniarstwo, żeglarstwo oraz kolarstwo.
Miałam okazję posłuchać na żywo jego opowieści podczas tegorocznego Festiwalu Podróżniczego Wachlarz we Wrocławiu. Tym razem, po raz drugi miałam przyjemność poznać Olka w kameralnym gronie, ponieważ towarzyszył nam podczas całego spływu. Olo jest niewiarygodnie i nieziemsko ambitną osobą ze świetnym poczuciem humoru, którego można mu naprawdę pozazdrościć. Olek, opowiadając swoje niewiarygodne przygody, inspiruje i zaraża pozytywną energią, która bije od niego na kilometr. Podejście do życia, którym się dzieli, jest bardzo racjonalne i godne naśladowania.
Często poruszał kwestię, że lubi przebywać w gronie osób młodszych, ponieważ Ci mają sporo pomysłów i energii do spożytkowania. Wiadomo, to zdecydowanie fajniejsze niż narzekanie na wszystkie możliwe choroby, które można mieć. Idealnym opisem charakteru Olka, jako osoby wyjątkowej, jest krótki cytat, który brzmi mniej więcej tak: „W Stanach podczas wywiadów często pytali mnie o wiek How old are You? Na co dopowiadałem I’m 71 years YOUNG!„. Każdy chciałby w takim wieku mieć tyle energii, dobrą kondycję fizyczną i głowę pełną pomysłów.
Przy ognisku opowiadał przeróżne historie. Między innymi, jak wyglądał proces projektowania kajaka i ile wart, o spotkaniu oko w oko z rekinem na oceanie, o przetrwaniu sztormu 10 w skali Beauforta. Mówił także o tym, jak przygotowywał się do wyprawy, co przeżywała i jak wspierała go jego żona. Nie zapomniał pogawędzić również o tym, jak naprawiał nagłe problemy w kajaku, co jadł podczas podróży oraz o tym, jak został obrabowany przez piratów. Olek mógłby opowiadać i inspirować słuchaczy godzinami.
Ciekawostką jest, że w zeszłym roku pojawił się nawet film pt. Happy Olo – pogodna ballada o Olku Dobie. To wszystko, co zrobił do tej pory i robi nadal, pokazuje, że jest sobą i robi to dla własnej satysfakcji. Spełnia swoje marzenia i w pełni cieszy się z życia. Jeśli kiedykolwiek, będziecie mieli okazję poznać Olka Dobę, to zdacie sobie sprawę, że było warto!
Program naszego spływu był całkiem zacny. Na początku widząc ok. 45 km, sama zwątpiłam, że dam radę, z moją słabą kondycją i amatorem w dziedzinie. Nie było tak ciężko, jak myślałam. Mimo zakwasów w rękach po pierwszym dniu i bólu barków było warto i taki spływ kajakowy polecam wszystkim, którzy lubią otoczenie natury. Klimat ogniska, wspólnego biwakowania, rozmów z ciekawymi osobami spowodowały, że nie było czasu się nudzić nawet przez minutę! Po drodze spotkaliśmy lokalną zwierzynę jak np. czaplę i lokalne biznesy specjalizujące się w sprzedaży popularnych w tym regionie jagodzianek. Sami zobaczcie z resztą na zdjęciach, jak było!
Prezentacja eskimoski, czyli całkowitego zanurzenia kajaka dzięki ruchom biodrami zaprezentowana przez naszego Mistrza.
Pływaliśmy też razem, tworząc tratwę.
Najlepsza ekipa Solistów z Olkiem na czele!
Spływ kajakowy – informacje praktyczne
Lista niezbędnych rzeczy na spływ kajakowy (w przypadku gdy, płyniemy na jeden dzień lub tylko z podręcznymi bagażami w schowku/kokpicie):
- nieprzemakalna torba np. worek żeglarski (10-litrowa powinno wystarczyć),
- wodoodporny case na telefon, pieniądze i dokumenty,
- okrycie na głowę (czapka/kapelusz/chusta),
- okulary przeciwsłoneczne,
- rękawiczki bez palców (np. kolarskie, żeby nie otrzeć dłoni od wiosłowania),
- buty do wody,
- strój kąpielowy,
- szybkoschnące spodenki i koszulka z krótkim rękawem,
- szybkoschnący ręcznik,
- peleryna/ kurtka przeciwdeszczowa,
- filtr UV do opalania,
- środek na komary i owady,
- najpotrzebniejsze leki,
- suchy prowiant na drogę,
- dużo wody mineralnej,
- dobry humor ?.
Kiedy płyniemy dłużej niż jeden dzień i śpimy na polu namiotowym, będziemy potrzebować:
- namiotu (najlepiej szybko-rozkładanego, polecam ten),
- karimatę lub samopompującą matę i śpiwór,
- latarkę do namiotu,
- dmuchaną poduszkę do spania,
- powerbank (fajną opcją jest solarny, ładowany na promienie słoneczne, wtedy jest się w zupełności samowystarczalnym),
- butlę z gazem, menażkę i posiłki w puszkach lub dania typu instant.
Jak dojechać na spływ kajakowy?
Generalnie 3-dniowy spływ kajakowy jest bardzo optymalną opcją dla początkujących kajakarzy. My ruszaliśmy z Wrocławia do Maćkowej Rudej, a to ok. 10 godzin drogi z przerwami. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale w takim przypadku, warto mieszkać w Warszawie.
Kilka porad dla początkujących
1️⃣ W kajaku osoba cięższa lub bardziej doświadczona zdecydowanie powinna siedzieć z tyłu, ponieważ gra rolę sternika.
2️⃣ Należy uważać na łabędzie (z rodzinką), dla własnego dobra, przepływać obok nich spokojnie.
3️⃣ Jeśli nie trzeba, lepiej nie wykonywać pochopnych ruchów (zwłaszcza przy wsiadaniu i wysiadaniu z kajaka).
4️⃣ Najlepiej zabezpieczyć wszystkie rzeczy w kajaku, na wypadek zalania (lub nagłego deszczu) czy wywrotki.
5️⃣ Powinno omijać się przeszkody tj. wystające konary drzew, gałęzie i trzciny, a także mielizny, aby na nich nie utknąć.
6️⃣ Warto współpracować z partnerem i synchronizować ruchy wiosłami, to zdecydowani ułatwi sprawę.
7️⃣ Podczas podróży kajakiem, zgodnie z etykietą kajakarstwa, niewskazane jest spożywanie alkoholu.
Organizacja spływu kajakowego
Oprócz tego, że naszym głównym organizatorem był Klub Podróżników, pośrednikiem w naszej kajakowej wyprawie była firma HOBBIT. Zajmuje się głównie wypożyczaniem kajaków i uch transportem, a także przewożeniem bagaży na kempingi, w przypadku kilkudniowych spływów dla grup. Każdego dnia o określonej godzinie i miejscu nasze bagaże przyjeżdżały na kemping. Dzięki czemu nie musieliśmy pływać z całym naszym dobytkiem, tylko z podręcznymi rzeczami. W tej samej miejscowości znajduje się druga baza AS-TOUR z wypożyczalnią sprzętu wodnego, która działa na podobnej zasadzie.
Koszt wypożyczenia sprzętu
Wypożyczenie kajaków nie jest zbyt drogie. Ceny od najtańszego kajaka zaczynają się już od 15 zł nawet do 35 zł. Dużo zależy od grupy, ponieważ dla zorganizowanej ekipy na pewno znajdą się jakieś zniżki czy rabaty. W zestawie jest siedzisko, kapok oraz rzecz jasna kajak (jedno bądź dwuosobowy) z wiosłami.
Szlak naszego spływu kajakowego
Nasza trasa spływu kajakowego liczyła niecałe 50 km, coś koło 45 km. Na poniższej mapce zobaczycie, skąd zaczynaliśmy i gdzie skończyliśmy nasz spływ oraz nasze pola namiotowe. W ciągu trzech dni spaliśmy na trzech kempingach. W dniu przyjazdu w miejscowości Maćkowa Ruda, drugiego dnia we Frąckach, a trzeciego w klimatycznym Jałowym Rogu. Generalnie cały szlak można zacząć nieco wcześniej (nad Jeziorem Wigry) i zakończyć trochę dalej (aż do ujścia jeziora Necko) tak jak pokazuje ta szczegółowo opisana trasa.
Warto pamiętać jeszcze, że:
- na kempingach można płacić zazwyczaj tylko gotówką,
- łazienki na polach namiotowych są płatne (średnio ok. 7-10 zł za np. 10 min prysznicu),
- łazienki i toalety często otwierane o określonych godzinach i często nie ma ich za wiele, dlatego lepiej pójść wykąpać się z samego rana,
- nie wszędzie jest opcja ciepłego posiłku w barze, więc najlepiej zaopatrzyć się w konserwy i gotowe posiłki do podgrzania przed wyjazdem w razie zaistniałej potrzeby,
- przy biwakach często znajdują się sklepy, ale lepiej na nie nie liczyć, ze względu na ubogi asortyment i fakt, że jest ich bardzo mało na szlaku.
Relacja video z wypadu
? A na koniec krótki filmik z naszego spływu Czarną Hańczą. Miłego oglądania!
To już koniec mojej relacji z poradami na spływ kajakowy. Jeśli jeszcze nigdy nie byłeś na kajakach, to szczerze polecam. Nie musisz wymiatać, serio. Wystarczą chęci. To bardzo fajna opcja na spędzenie aktywnie czasu wśród pięknej przyrody. Spokojnie, na odpoczynek także znajdzie się czas. Być może chciałbyś dodać coś do mojej listy niezbędnych rzeczy na kajaki? Daj znać w komentarzu. Jeśli niedługo wybierasz się na spływ kajakowy na Mazury i masz jakiekolwiek pytania – śmiało napisz do mnie, chętnie podpowiem na nurtujące Cię pytania. A jeśli Twój znajomy niedługo wybiera się w te strony, podziel się z nim artykułem!
Zapraszam na mojego Instagrama i profil na Facebooku, gdzie znajdziesz sporo zdjęć i relacji z podróży. Bądź na bieżąco!
Przez mój lęk przed wodą jeszcze nie miałam okazji być na spływie kajakowym. Być może w przyszłości się odważę, bo to pewnie świetna zabawa 🙂
marzy mi się taki spływ
Ależ fantastyczna fotorelacja, na pewno kiedyś spróbuję <3
O ja… prawdziwa bajka <3 czytałam całość z zapartym tchem i wyobrażałem sobie swój pierwszy spływ kajakowy, który planujemy z mężem 😉 cudowne zdjęcia – zapytam czym je robiłaś i czy masz wodoodporny telefon, czy case w zupełności wystarczy?
Dziękuję! Zdjęcia robiłam głównie gopro hero 4, które było w takim wodoodpornym szkielecie. Zdjęcia z telefonu robiłam wyciągając z case na niektóre ujęcia, plastik jednak zniekształca fotki. Pozdrawiam!
Wpis jakby idealnie dla mnie! Mimo, że wciąż ciut się boję i czuję dużo adrenaliny, to ubóstwiam spływy. Od lat wyjeżdżamy na nie do Słowenii. Udzielasz wielu przydatnych rad i sama, mimo pewnego ,, doświadczenia”, jeżeli tak mogę napisać, dowiedziałam się nowych rzeczy. Pozazdrościć spotkania Olka! 🙂
Na pewno taki spływ to fajna przygoda 🙂
Ależ zazdroszczę! to musiało być coś wspaniałego!
Niezapomniana wyprawa! Ależ zazdrościmy tego przeżycia (oczywiście pozytywnie!). Fajne fotki oddające klimat spływu!