W Dniu Niepodległości wraz z moją siostrą i Łukaszem, no i oczywiście Czarkiem wybraliśmy się do skalnego miasta, czyli do Adršpachu. Byłam tam kiedyś, jak byłam mała, ale za wiele nie pamiętałam. Pogoda nam dopisała, smažený sýr zjedzony i czeskie piwko wypite więc one-day-trip udany. Nie obyło by się również bez zakupów w mojej ulubionej Billi za ostatnie korony jakie zostały w portfelu.